Obserwatorzy

wtorek, 12 lutego 2013

Rozdział 2.

Rano wstałam z ogromnym bólem głowy. Był tak silny, że nie mogłam wstać z łóżka. Leżałam, i czekałam aż ktoś do mnie przyjdzie. Nie musiałam czekać długo, zaraz przyszła do mnie Amanda.
- A co to, czemu nie wstajesz? - popatrzyła na mnie zdziwiona. - Masz zamiar przespać cały swój pierwszy dzień w Londynie?
-  Nie czepiaj się - powiedziałam zachrypniętym głosem. - Głowa bardzo mnie boli, nie mogę wstać z łóżka nawet.
- Oj, to trzeba było tak od razu. Poczekaj kochana, zaraz przyniosę ci jakiś proszek.
Po kilku minutach żona kuzyna z powrotem była w moim pokoju, ze szklanką wody i proszkiem przeciwbólowym. Wypiłam to, ale trzeba przyznać, że to był najobrzydliwszy proszek, jaki zażywałam w całym moim nędznym życiu. Ale już po kilku minutach zrobiło mi się o wiele lepiej. Wstałam, umyłam się, i ubrałam. Za oknem pięknie świeciło słońce, ale wiał wiatr, dlatego ubrałam dżinsowe rurki, biały T-Shirt i czarną basebolówkę. Zeszłam na dół. W kuchni siedziała Amanda, czytała jakiś magazyn.
- Jakie plany na dzisiaj? - zapytałam, biorąc do ręki jabłko. - Gdzie dzieciaki?
- Bawią się z Tomem w pokoju. Po południu wybierzemy się do jakiejś restauracji, dzieci bardzo lubią chodzić do Nando's.
Od razu się uśmiechnęłam. Przecież Nando's to ulubiona restauracja Niall'a Horana. Pokój w kolorze jego oczu, będę jeść tam gdzie on. Marzenie każdej jego fanki.
- Co tak ci wesoło? - Amanda popatrzyła na mnie przelotnie i dostrzegła uśmiech.
- A nie, nic.. Po prostu słyszałam, że jest niezła, dlatego ucieszyłam się, że pójdę tam w pierwszy dzień mojego nowego życia.
Moją kuzynkę wcale nie zdziwiło określenie,wiedziała co przeżywałam. Sama przeprowadziła się z Ameryki Płn., do Londynu, ale nie wiedziałam, czemu. Kiedyś dopytam się o to.
- No dobrze. Pomożesz mi z ciuchami?
- Tak, jasne.
Poszłyśmy do pomieszczenia, w którym stała pralka, wisiało kilka sznurków do bielizny i stały dwie deski do prasowania z żelazkami. W koszach obok nich leżało mnóstwo ubrań.
- Musimy to wyprasować - obwieściła Amanda, wskazując na dwa olbrzymie kosze.
- Wow, dużo tego - zdziwiłam się. - No tak, w końcu dzieci brudzą dużo ubrań.
- Umiesz prasować?
- Od ósmego roku życia.
- No to niebiosa mi cię zesłały - zaśmiała się. - Bierzmy się do roboty.
Po dwóch godzinach prasowania kosze stały puste. Czas mijał nam bardzo szybko, Amanda opowiadała mi o sobie, o dzieciach, ale temat przeprowadzki do Londynu starannie omijała. Zastanawiałam się, czemu, ale nie chciałam pytać, zdążyłam zauważyć, że to temat tabu. Świetnie się z nią dogadywałam. Czułam, że będę mogła jej o wszystkich mówić i zawsze mi pomoże. Jakoś tak lepiej mi się zrobiło, powoli znikała ta pustka  z mojego serca, ale dalej czegoś mi brakowało. Wtedy nie wiedziałam jeszcze, czego.
- Witam moje piękne panie - do pralni przyszedł Tom. - Już myślałem, że te ubrania was zabiły.
- Bardzo śmieszne - skrzywiła się jego żona i rzuciła w niego jednym wyprasowanym podkoszulkiem.
- Ej! Ja to prasowałam! - krzyknęłam.
- Nic się nie martw, moje kochanie to wyprasuje - zaśmiała się Amanda, i pociągając mnie za rękę, wyszła z pralni. Tom stał zdziwiony z podkoszulkiem na głowie. Ale zaraz się ogarnął i pokornie wyprasował koszulkę. Po pięciu minutach przyszedł do pokoju dzieciaków, gdzie ja i Amanda próbowałyśmy je ubrań.
- Ja ją ubiorę - wziął mi z ręki sukienkę Elizabeth. - Idź się przygotuj, za kilka minut wychodzimy.
Poszłam do swojego pokoju, rozczesałam włosy i basebolówkę zmieniłam na czarny sweterek. Bluza była przesiąknięta żelazkiem.
Psyknęłam się antyperspirantem, założyłam trampki i zeszłam do hollu. Troy ścigał Elizabeth, a ona uciekała przed nim z wrzaskiem.
- Ej ej ej! - krzyknęłam i złapałam dziewczynkę. - Troy, nie ścigaj siostry. Przewrócicie się i będzie bolało.
- Mnie nigdy nic nie boli - zaśmiał się chłopiec.
- A założysz się, że jak cię dopadnę, to będzie?
Teraz to Troy zaczął uciekać ze śmiechem, a ja z Elizabeth na rękach goniłam go. Specjalnie biegałam wolno, żeby mógł mi uciec.
- Suzzie, Troy, Ellie! - do hollu wszedł Tom i złapał się za głowę. - Co się tu dzieci?! Suzzie! Jaki przykład dajesz swojemu nowemu rodzeństwu?
- Młody zaczął - uśmiechnęłam się do chłopczyka, który od wczoraj teoretycznie był moim braciszkiem.
- Stara się odezwała - burknął pod nosem Troy.
- A ja głupi myślałem, że ona pomoże nam okiełznać te dzieci, a tu, jak się okazuje, jest taka sama jak one - powiedział Tom do Amandy, która gotowa weszła do hollu.
- Daj spokój - skarciła go. - Ciesz się, że będą mieli się z kim bawić, jakby się nie lubili, to byłby problem. A tak to tylko powód do zadowolenia. To jak, możemy już iść?
Wszyscy zgodnie skinęliśmy głowami. Ze śmiechem i przepychankami wsiedliśmy do auta mojego kuzyna i ruszyliśmy. Przez drogę rozglądałam się dookoła, chciałam zapamiętać jak najwięcej szczegółów. Miałam pomysł, żeby wybrać się tu samej kiedyś. Pochodzić, pomyśleć.. W sumie to nie miałam jeszcze co układać w głowie, ale czułam, że niedługo coś się wydarzy. Eh, te moje przeczucia.
Po dziesięciu minutach dotarliśmy do Nando's. Wysiedliśmy z auta, razem z Amandą wzięłyśmy dzieci za ręce, Tom poinstruował ich, że mają być grzeczne, żadnych bieganin, krzyków, pisków i rzucania jedzeniem. Dzieci popatrzyły się po sobie, potem na mnie, i wybuchnęliśmy głośnym śmiechem. Wiedziałam, że młodzi coś kombinują. Nie chciałam brać w tym udziału, ale wiadomo, jakby mnie o coś poprosili, nie odmówiłabym.
Weszliśmy do restauracji, po chwili Tom wypatrzył wolny, pięcioosobowy stolik. Gdy usiedliśmy, zaraz przyszła do nas kelnerką z wielkim bananem na twarzy. Kuzyn z żoną zamówili coś do jedzenia *.
Na nasze zamówienie nie musieliśmy czekać długo. Po kilku minutach ta sama urocza kelnerka podeszła do nas z jedzeniem. Muszę przyznać, że było przepyszne. Gdyby nie to, że w domu zjadłam ogromną kanapkę, z pewnością poprosiłabym Amandę, by zamówiła mi coś jeszcze.
- Mamo, pić - odezwał się Troy.
- Zaraz ci coś kupię - zaoferowałam się. - Sok pomarańczowy?
- Tak.
Wzięłam od Toma pieniądze na pięć porcji soku i skierowałam się do kasy. Kelner na tacce postawił mi pięć szklanek. Idąc z powrotem do stolika, modliłam się, abym przypadkiem się nie potknęła. Szklanki były prawie pełne, łatwo było to wszystko wylać.
Musiałam pokonać dość daleką drogę, nasz stolik znajdowałam się na drugim końcu sali. Gdy już czułam się w miarę pewnie z moim zamówieniem, przyśpieszyłam nieco kroku i w tym samym momencie poczułam, że coś na mnie spada. Dobrze, że ktoś szybko wyrwał mi z rąk tackę i tylko część soku wylała się na mnie i na tego kogoś. Straciłam równowagę, i zaliczyłam bardzo bliskie spotkanie z podłogą. Ten ktoś, kto mnie popchnął, również przewrócił się, wylądował na mnie. Bardzo dziwnie to wyglądało.
- Bardzo przepraszam - odezwał się, jak się okazało, chłopak, który leżał na mnie. - To moja wina.
- Yy.. Nic się nie stało.. - odpowiedziałam, jąkając się. - Czy byłbyś tak miły i zeszedłbyś ze mnie?
- Oj, przepraszam - zreflektował się i wstał. Podał mi rękę, abym również podniosła się. - Jesteś mokra, chodź, pokażę ci, gdzie łazienka, wytrzesz się.
Wtedy popatrzyłam na twarz chłopaka i otworzyłam usta ze zdziwienia. Gdyby nie chłopak, znowu leżałabym na ziemi, zemdlałam z wrażenia. Na szczęście złapał mnie w porę i wziął na ręce. Usiadł ze mną na kolanach przy jednym z wolnych stolików i zaczął mnie cucić.
- Piękna nieznajoma, obudź się - mówił do mnie swoim pięknym głosem z irlandzkim akcentem.
- Przepraszam - powiedziałam do mojego idola, gdy sie już obudziłam.
- Nic się nie stało - śmiał się. - Jak mniemam, fanka?
- Yyy.. tak.. - uśmiechnęłam się nieśmiało.
- Bardzo mi miło. Jestem Niall.
- A ja Susane.
- Piękne masz imię.
- Co wy tu robicie?! - krzyknął zdziwiony Tom, który, zaniepokojony tym, że tak długo nie wracam, postanowił to sprawdzić.
___
* Nie mam pojęcia co podają w Nando's :D

Bosz. Jaki denny ;o Chciałam, żeby poznali się w Nando's, ale jak przyszło co do czego, to nie poradziłam sobie z tym i wyszły takie.. nawet nie umiem tego nazwac. Bleee. Nie miejcie mi tego za złe, i nie zniechęcajcie się do tego opowiadania, jakoś to wam wynagrodze ;)
Łiii.. Dziekuje za te 3 przemiłe komentarze pod pierwszym rozdziałem ♥ Aż się cieplej na serduchu zrobiło;)
Rozdział miałam dodać już wcześniej, ale w trakcie pisania tej notatki przyjaciółka po mnie zadzwoniła,  nie mogłam tego odciągnąć i mam nadzieje że mi wybaczycie, ze dopiero teraz ;)
Czekam na opinie ;*

4 komentarze:

  1. Hyhy . ; D
    Podoba mi się bardzo . ; )
    Czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. jest git:D lepiej niż wcześniej:D no i czekam na natępny (a chciałabym go zobaczyć jak najszybciej:D!).

    *a co do mojego opowiadania, to może w tym tygodniu napiszę drugi rozdział:D chcesz żebym ci go najpierw przesłała na maila czy nie?;))

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne opowiadanie, czekam na kolejne rozdziały i zapraszam Cię do siebie http://dreamswithoutboundaries.blogspot.com/ również umieściłam tam swoje opowiadanie ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. no czekam na następny rozdział <3 OMG masz moje opowiadanie w "to co czytam" dziekuje ; * i dziekuje za komentarze pod rozdziałami jesteś wspaniała ^^ zaczynam nowy mam nadzieje ,że ci sie spodoba :)
    http://stay-with-me.bloog.pl/

    OdpowiedzUsuń