Obserwatorzy

środa, 27 lutego 2013

Rozdział 4.

 * Perspektywa Susan *

Obudziłam się bardzo podekscytowana dzisiejszym spotkaniem z Niallem. Bardzo mnie wczoraj zdziwił, bez ogródek pytając, kiedy się zobaczymy ponownie. Ale to było bardzo miłe zaskoczenie. Dzisiaj trochę się martwiłam, bo nie miałam pojęcia, w co się ubrać. Tak, tak wiem. Wczoraj miałam nowe ciuchy, innych nie zdążyłam kupić. Co jak co, ale w sobotę na pewno pójdę na zakupy.
- Cześć - zeszłam do kuchni w piżamie, zastałam tam Amandę. - Nie masz nic przeciwko, żeby Elizabeth poszła ze mną i z Niallem na plac zabaw?
- Ależ skąd. Tylko uważaj na nią.
- Wiem.
Wczoraj z Niallem umówiłam się, że o trzynastej ma czekać na nas pod moim domem. Jakoś do dwunastej Amanda wyszła z Troy'em, a ja szukałam ciuchów dla Ellie. Było bardzo ciepło, wręcz gorąco, dlatego postanowiłam, że ubiorę jej żółtą koszulkę z krótkim rękawem, dżinsowe spodenki,  czarne podkolanówki i tenisówki.
Ja ubrałam się tak samo. Tak trochę dla żartu. Obu nam zrobiłam lekko roztrzepanego koka, a sobie dodatkowo pomalowałam rzęsy i spryskałam się ulubionymi perfumami.
Musiałam przyznać, że całkiem ładnie wyglądałyśmy.
- Ale jesteśmy ślicne - stwierdziła z ogromnym uśmiechem na ustach Ellie. - Jak bliźniacki.
-  Też tak myślę - uśmiechnęłam się i dałam jej buziaka w policzek, którego mi odwzajemniła.
Była za dziesięć trzynasta, gdy pod domem stał już Niall. No, no, ale mu się śpieszyło na to spotkanie, pomyślałam. Wyszłam z domu, trzymając Ellie na rękach, na szczęście była taka drobniutka, że spokojnie mogła uchodzić za półtora rocznego bobaska. Zamknęłam drzwi na klucz i skierowałam się w stronę blondyna.
- O widzę bliźniaczki - zaśmiał się. - A tak w ogóle to hej.
- Hej - uśmiechnęłam się. - To jest moja kuzyna, Elizabeth.
- Cześć królewno - zaśmiał się do niej i połaskotał. - Pójdziesz do wujka Nialla?
Dziewczynka bez zastanowienia wyciągnęła do chłopaka ręce, a on wziął ją ode mnie. Bardzo się zdziwiłam, bo z tego co opowiadała mi Amanda, była bardzo nieśmiała, bała się każdego obcego. Moje zdziwienie chyba wyczuł Niall.
- Co się dziwisz? - spytał z zadziornym uśmiechem. - Wszystkie dziewczynki mnie lubią.
- Jasne - zaśmiałam się.
Poszliśmy na plac zabaw. Przy okazji dowiedziałam się, jak do niego trafić. Wydawało mi się, że ktoś nas śledzi, gdy się odwracałam, jakaś osoba również się odwracała. Nie mówiłam nic Niallowi, nie chciałam psuć atmosfery. Było bardzo wesoły. Cały czas się śmiałam, Ellie też była szczęśliwa.
Rozbroiło mnie do reszty, gdy Niall, trzymając Ellie na kolanach, zjechał z nią na zjeżdżalni. Gdy zjechali, zabrałam mu dziewczynkę. Potem odwróciłam się i zobaczyłam fotoreportera. Gdy zorientował się, że go widzę, szybko uciekł. Wiedziałam, że zrobił nam zdjęcie. Czułam, że nie wyjdzie z tego nic dobrego.
- Niall.. - zaczęłam niepewnie. - Ktoś robił nam zdjęcie..
- Cholera jasna! - zaklął. - Przepraszam, tak wiem, nie przy dziecku.
- Nic się nie stało. Tom też przy niej klnie.
- Ciebie też przepraszam. Będziesz miała przeze mnie kłopoty.
- Może nie będzie tak źle.
- Będzie. To był paparazzi w zielonej czapce?
- Chyba tak.
- No to już po nas. Kilka razy miałem z nim do czynienia, i zawsze wypuszczał jakąś chorą plotkę. Teraz będzie również dotyczyła ciebie i małej. Przepraszam, że tego nie dopilnowałem..
- Daj spokój, to nie twoja wina. Ale chyba już pora na nas. Amanda pewnie wróciła.
Odprowadził nas, dalej trzymając Ellie na rękach. Niedaleko domu cmoknęła go w policzek.
- To ode mnie i Suzzie - powiedziała słodko i cmoknęła go w drugi policzek.
- Ah dziękuję - uśmiechnął się i również dał jej buziaka. - Ale pozwól, że Suzzie sam się odwdzięczę.
Zamurowało mnie, jak to usłyszałam. Przysunął się do mnie, i bez niczego dał mi soczystego buziaka w policzek. Towarzyszyło mi temu bardzo dziwne uczucie. Zapach jego perfum, bliskość jego ciała sprawiły, że ugięły się pode mną kolana. Zarumieniłam się i spuściłam głowę.
- Słodko się rumienisz - powiedział cwaniacko. - Muszę takie coś robić częściej.
- Wredny jesteś - zaśmiałam się. - Oddaj mi Ellie, musimy iść.
Wzięłam od niego kuzynkę, pożegnałyśmy się z nim i weszłam do domu.

* Perspektywa Nialla *

Jaki ze mnie idiota. Jak mogłem dopuścić do tego, żeby przyłapał nas paparazzi!  Będzie miała przeze mnie problemy. Nie daruję sobie tego! Jestem cholernym pacanem!
 Ale, szczerze mówiąc, słodka jest ta jej kuzynka. I te dwa buziaczki. Miłe to było, ale od Suzzie to sam bym wolał dostać.
W końcu chyba muszę się przyznać, że bardzo mi się spodobała. Nie zachowuje się jak inne nasze fanki. Jest miła, spokojna, inteligenta, i śliczna. Szkoda, że ja jej się nie podobam. Baardzo szkoda. Dziwię się sobie, że odważyłem się dać jej w ogóle tego buziaka. Widok jej rumieńca - bezcenny. Nie zapomnę sobie tego nigdy.
Koniec. Póki co, muszę wymyślić, jak by odkręcić tę sprawę z tym dziennikarzem. Nie mam żadnego pomysłu. Wiem tylko, że jestem idiotą. Trudno, muszę iść po radę do chłopaków.

* Perspektywa Suzzie *

Rano obudziły mnie krzyki w kuchni. Tom już widocznie wrócił z pracy. Musiałam iść sprawdzić, co się tam dzieje.
Gdy weszłam do kuchni, Amanda momentalnie spuściła głowę, a Tom odwrócił się w moją stronę.
- Musimy pogadać młoda - powiedział zdenerwowanym tonem. - Wytłumacz mi do cholery, co to znaczy!!
- Tom, uspokój się.. - zaczęła niepewnie jego żona, gdy rzucił we mnie jakąś gazetą. Schyliłam się, wzięłam ją do ręki, popatrzyłam na zdjęcie i zamarłam. Nie spodziewałam się tego. Nagłówek głosił ` Niall Horan bawi się ze swoją córką. Czyżby zrobił dziecko małolacie? ` Czułam, że do oczu napływają mi łzy, ale czytałam to, co pisze pod zdjęciem. ` Wczoraj na placu zabaw dało się zauważyć Nialla Horana (19 l.),  z brytyjsko - irlandzkiego zespołu One Direction ze swoją córką, i prawdopodobnie dziewczyną. Sprawiali wrażenie zakochanym w sobie po uszy, a słodka dziewczynka, podobna do taty, była przeszczęśliwa. Widocznie dawno nie bawiła się z tatą. Dziwi nas jedynie to, że Niallowi udało się tak długo ukryć swoje dziecko, zwłaszcza, że wygląda na trzy latka. Przez trzy lata oszukiwał swoich fanów? A co z tym, że zrobił dziecko nieletniej? Dziewczyna nie ma skończonych osiemnastu lat, to pewne. Jednakże gratulujemy ślicznej córeczki, i czekamy na wyjaśnienia, dlaczego ukrywał ten fakt i kim jest matka dziecka! `
- Od kiedy moja córka, jest dzieckiem tego łajdaka?! - zadarł się. - Wytłumacz mi to!
- Nie łajdaka Tom! - również krzyknęłam. - Byłam z nim wczoraj umówiona, Amanda nie mogła wziąć jej do dentysty z Troy'em, a Niall zgodził się, żeby zabrać ją do parku. To nie jego wina, że jakiś chory psychicznie  paparazi wymyślił sobie to ! - rozpłakałam się.
- Zabraniam ci się z nim spotykać !  - nie dotarły do niego moje tłumaczenia. - Nie będzie ten laluś narażał na plotki ciebie i całką moją rodzinę!
- Do cholery, Tom, opanuj się! - teraz głos podniosła Amanda. - Wiem jak było, i Niall wcale sobie nie przywłaszczył naszej córki - podkreśliła słowo 'naszej'.
- I tak nie może się z nim spotykać!  - upierał się przy swoim Tom.
- Nie możesz mi zabronić się z nim spotykać! - rozpłakałam się jak małe dziecko i uciekłam do swojego pokoju.
Wzięłam telefon i napisałam do Nialla 'hej. Widziałeś, co piszą w gazetach? Mam niezłe piekło przez to w domu -,- ' zaraz mi odpisał ' Hej. Tak, widziałem. Przepraszam, nie chciałem zeby tak wyszło. Jestem strasznym idiotą, że nie dopilnowałem tego. ;( ` ` nie twoja wina.. Tom zabronił się mi z Tb spotykać. ;( Ale może dam radę mu przegadać.. ` teraz dłużej nie odpisywał.. ` i co teraz będzie. ;( świetnie mi się z tobą rozmawia. Przyjdę do was i to wyjaśnię` nie, tylko nie to. Odpisałam mu ' nie, nie przychodź, Tom jest wściekły jak na razie. ' gdy tylko kliknęłam 'wyślij' komórka pokazała mi, że Niall próbuje nawiązać ze mną połączenie. Odebrałam.
Niall: Dzisiaj mam wywiad, wyjaśnię to. Przepraszam.
Ja: Nie przepraszaj.
Niall: Ale to moja wina. Nie daruję sobie tego, że masz problemy przeze mnie. I nie będziemy mogli się spotykać już..
Ja: Oj przestań. Nie martw się, coś wymyślę. Jutro na spokojnie przegadam to Tomowi.
Niall: Oby to coś dało. Oglądajcie o siedemnastej wywiad w tv. Przepraszam, muszę kończyć. Pa.
Ja: Jasne, pa.
_____________________
Stwierdziłam, że za duzo akcji w nim, ale trudno, nie będę już przerabiać. I tak niedługo zapanuje sielanka.:)
Przypominam, że dalej możecie zadać pytania bohaterom. ;)
Kolejnego rozdziału spodziewajcie sie najszybciej w niedzielę, albo przyszłą środę dopiero. Mam mega dużo nauki na dwa konkursy z gegry i fizyki, z angielskiego zawaliła nam całe dwa tygodnie kartkówkami i sprawdzianami.. Historia, biologia, sami rozumiecie, że nie będzie kiedy go napisać.;/

sobota, 23 lutego 2013

Rozdział 3.

PROSZĘ KONIECZNIE PRZECZYTAĆ NOTKĘ POD ROZDZIAŁEM ZAZNACZONĄ NA CZERWONO.! ;)


Dzień zleciał mi w oka mgnieniu. Byłam z Amandą na zakupach. Muszę przyznać, że ma świetny gust. Wypatrzyłyśmy kilka ślicznych ciuszków, po które wrócimy innym razem. Dzisiaj nie było za bardzo czasu na wielkie zakupy.
Dzieci zostały z Tomem, dziwię się, że umie zajmować się dziećmi, ale mniejsza. I tak Amanda woli go nie zostawiać długo z pociechami, zresztą śpieszy się do pracy. A ja też nie miałam za dużo czasu.
Upatrzyłyśmy śliczną, falbaniastą spódniczkę w kwiaty z brązowym pasem, białą bokserkę, czarną marynarkę z rękawami 3/4, naszyjnik z sową i brązowe baleriny na koturnie.
Muszę przyznać, że ślicznie w tym wyglądałam. W domu Amanda zakręciła mi delikatnie włosy, zrobiła makijaż, czemu ja byłam zdecydowanie przeciwna, nie chciałam, aby Niall coś sobie pomyślał, ale widać, że jest bardzo uparta.
Około 16 byłam już gotowa, dlatego postanowiłam do Nando's udać się spacerkiem. Szczerze powiedziawszy, był to błąd, bo z każdym krokiem, zbliżając się do restauracji, moje obawy rosły. Bałam się, że Niall zapomniał o naszym spotkaniu. Albo, co gorsza, przemyślał na spokojnie to i rozmyślił się. Był gwiazdą, takich dziewczyn jak ja mógł mieć miliony i gdzie by się nie ruszył, połowa dziewczyn chciałaby się z nim spotkać.
Tak 'podniesiona' na duchu dotarłam do Nando's. Serce zaczęło walić mi jeszcze mocniej, gdy otwierałam drzwi. Ale gdy zobaczyłam blondyna, siedzącego przy stoliku, przy którym wczoraj trzymał mnie na kolanach, mimowolnie na mojej twarzy ukazał się wielki banan.
- Cześć - podeszłam do niego i przywitałam się.
- O hej - zmierzył mnie od stóp do głów i również się uśmiechnął. - Ślicznie wyglądasz. Proszę, siadaj.
Usiadłam, złożyliśmy zamówienie. Jak zwykle porcja Nialla była ogromna. Ja z reguły też bardzo dużo jadłam, ale dzisiaj postanowiłam nie jeść aż tyle. Szczególnie, że od rana było mi nie dobrze i mogłoby się to źle skończyć. Dlatego zamówiłam porcję frytek i wodę.
Przegadaliśmy w Nando's chyba dwie lub trzy godziny. Mój idol opowiadał mi o swoim życiu, jak to jest być gwiazdą. To ciężka praca, a zarazem przyjemność. Szczerze, nie chciałabym być na jego miejscu.
- Opowiedz mi coś o sobie - zażądał w pewnej chwili.
- Zależy co chcesz wiedzieć - uśmiechnęłam się niepewnie.
- Najlepiej wszystko - optymizm Nialla troszeczkę mnie przerażał.
- No więc.. - zaczęłam niepewnie. - Moja mama jest Polką.  Urodziłam się tu, w Londynie. Gdy miałam kilka lat, góra osiem, mama postanowiła wrócić do kraju, by zająć się moją chorą babcią. Tata niechętnie, ale również poleciał z nami. Po kilku miesiącach babcia zmarła. Tata chciał wracać, mama nie. Pewnego dnia.. Jechali z pracy.. Mieli wypadek.. Oboje zginęli..
- Przykro mi.. - przerwał. Widać, że nie wiedział, co ma robić, jak się zachowywać.
- Nie musi ci być przykro - uśmiechnęłam się do niego. - Może to dziwne, że tak powiem, tacie się należało, za to co nam robił. Kiedyś ci o tym opowiem.. Ale teraz.. Wybacz, nie mogę.. Mama też nie była święta, traktuję to jako karę od Boga dla nich. Chociaż mamy mi bardzo brakuje. Ale mniejsza. Nie miałam nikogo w Polsce, dlatego wylądowałam w domu dziecka.. Po dwóch latach zgłosił się po mnie mój kuzyn, Tom. Był pełnoletni, miał dom, rodzinę, dlatego mógł mnie zaadoptować. I tak oto tu jestem.
- Jednak wszystko ma swoje dobre strony - powiedział Niall, uśmiechnął się i spuścił głowę.
- A dokładniej? - uśmiechnęłam się cwaniacko.
- No.. - zaczął niepewnie. - Mogłaś mnie spotkać - powiedział i od razu rozpromieniał, jakby uratował się przed hańbą. Roześmiałam się.
- Ale ty skromny jesteś - śmiałam się. - Wybacz, ale pora już chyba na mnie.
- Odprowadzę cię.
- Nie musisz.
- Ale chcę.
Szliśmy ulicami Londynu, śmiejąc się i wygłupiając. Niektórzy, szczególnie nastolatki, dziwnie się na mnie patrzyli. Szczerze, to miałam wszystko gdzieś. Czułam się, jakbym znała Nialla od zawsze. Tak świetnie mi się z nim rozmawiało.
- Tutaj mieszkam - wskazałam na biały domek mojego kuzynostwa. - Dzięki, że mnie odprowadziłeś.
- Cała przyjemność po mojej stronie - uśmiechnął się i ukłonił. Parsknęłam śmiechem. - To kiedy się jeszcze zobaczymy?
- Kiedy ci pasuje?
- Mi zawsze i wszędzie, o każdej porze.
- To może pojutrze, też w Nando's?
- Jasne. A właśnie.. Mogłabyś mi dać swój numer telefonu..?
- Oczywiście - podyktowałam chłopakowi cyfry, które zapisał w twoim telefonie i podpisał `Suzzie`. Ma u mnie plusa za to. On również podał mi swój.
Weszłam do domu, a przy drzwiach stała Amanda, uśmiechnięta od ucha do ucha.
- Widzę randka udana - powiedziała bez żadnych skrupułów.
- Na litość Boską.. - jęknęłam. - To nie była żadna randka, Amie, zrozum to wreszcie!
- Ja wiem swoje. Idź, umyj ręce, zaraz kolacja.
- Nie jestem głodna. Jakbyś nie wiedziała, właśnie wróciłam z restauracji.
- No fakt, racja. To weź sobie soku.
Poszłam do kuchni, nalałam do szklanki soku pomarańczowego i wypiłam go duszkiem. Następnie poszłam chwilę do dzieci, pobawiłam się z nimi. Gdy spojrzałam na zegarek, dochodziła 21. Byłam padnięta, wzięłam szybki prysznic i położyłam się do łóżka. Przesłuchałam wszystkie moje ulubione piosenki One Direction i dalej nie spałam. Zazwyczaj zasypiałam w połowie tej playlisty.  Po 22 dostałam sms-a ` dzięki za fajne popołudnie ;) dobranoc. Niall -xoxo ` odpisałam mu natychmiast ` ja też dziękuje.:D kolorowych snów. Suzzie - xoxo` . Odłożyłam telefon i odpłynęłam do krainy Morfeusza.
Następnego ranka wstałam cała rozpromieniona. Piżamy przebrałam na dresy, nigdzie dzisiaj nie miałam wychodzić, więc co mi szkodziło, umyłam zęby, włosy związałam w roztrzepanego koka i zeszłam na dół.
- Ooo nasz zakochany gołąbek wstał - zaśmiał się Tom na mój widok. - Jak udała się randka?
- Dajcie wy mi święty spokój - zdenerwowałam się. Chociaż tak naprawdę podobało mi się, że tak nazywali nasze spotkanie. Chociaż Niall na pewno tak nie uważa, ale co tam. Marzyć każdy może. - I nie gołąbek, tym bardziej zakochany!
- Dobra, dobra. Masz śniadanko, i idź do dzieci. Amanda poszła na zakupy, ja zaraz idę do pracy.
Zjadłam płatki, które przygotował mi kuzyn. Poszłam do bawialni i zaczęłam rozrabiać z moimi kuzynami. Całkiem już się do mnie przekonali, świetnie się dogadywaliśmy. Około trzynastej wróciła Amanda. Gdy weszła do pokoju, dzieci siedziały na mnie, a ja śmiałam się w niebogłosy.
- Hola, hola - zaśmiała się Amanda. - Dzieciaki, nie zmiażdżcie mi Suzzie.
Pomogła mi wydostać się spod Ellie i Troya.
- Jakie masz plany na jutro? - zapytałam. Wolałam się upewnić, że nie będę musiała zostać z dziećmi.
- Idę z Troy'em do dentysty. A właśnie, będziesz musiała zostać z Ellie. Nie mogę jej zabrać ze sobą. A Tom cały dzień jutro pracuje.
- Ok.. - zasmuciłam się, bo będę musiała przełożyć spotkanie z Niallem. Cały dzień dzisiaj o tym myślałam i bardzo się cieszyłam.
- A co?
- Nic.. Umówiłam się z Niallem, ale przełożę to.
- Przepraszam, że zawracam głowę. Ale przecież możesz wziąć małą ze sobą.
- Ta.. - powiedziałam i poszłam na górę po telefon.
Napisałam sms-s do Nialla ` hej. Przepraszam, nie spotkamy się jutro. Muszę zająć się kuzynką.. :< ` Zaraz mi odpisał ` Rozumiem. Ile kuzynka ma lat?  ` odpisałam ` 3. a co? ` po kilku minutach otrzymałam odpowiedź ` Świetnie się składa. Ja też mam kuzynów w takim wieku i uwielbiam się z nimi bawić. Weź małą, pójdziemy na plac zabaw ;) ` . Ucieszyłam się bardzo. Chyba nawet za bardzo.
______________________________
Coś taki dłuższy wyszedł chyba..:)
Przepraszam, że musieliście tyle czekać, ale pisałam drugą wersję tego rozdziału, i tak jakoś wyszło. Źle sobie i tak to rozplanowałam, w następnym rozdziale zacznie się dziać, ale potem zapanuje sielanka, więc luzik.;)
Co myślicie o tym rozdziale? Mam pisać dalej czy przestać? ;)
Od teraz możecie zadawać pytania bohaterom. Np. w komentarzu piszecie ` pytanie do Suzzie: .. ` a ja będę odpisywać, jako ona, lub Niall, Amanda, czy kto tam chcecie.;)

wtorek, 12 lutego 2013

Rozdział 2.

Rano wstałam z ogromnym bólem głowy. Był tak silny, że nie mogłam wstać z łóżka. Leżałam, i czekałam aż ktoś do mnie przyjdzie. Nie musiałam czekać długo, zaraz przyszła do mnie Amanda.
- A co to, czemu nie wstajesz? - popatrzyła na mnie zdziwiona. - Masz zamiar przespać cały swój pierwszy dzień w Londynie?
-  Nie czepiaj się - powiedziałam zachrypniętym głosem. - Głowa bardzo mnie boli, nie mogę wstać z łóżka nawet.
- Oj, to trzeba było tak od razu. Poczekaj kochana, zaraz przyniosę ci jakiś proszek.
Po kilku minutach żona kuzyna z powrotem była w moim pokoju, ze szklanką wody i proszkiem przeciwbólowym. Wypiłam to, ale trzeba przyznać, że to był najobrzydliwszy proszek, jaki zażywałam w całym moim nędznym życiu. Ale już po kilku minutach zrobiło mi się o wiele lepiej. Wstałam, umyłam się, i ubrałam. Za oknem pięknie świeciło słońce, ale wiał wiatr, dlatego ubrałam dżinsowe rurki, biały T-Shirt i czarną basebolówkę. Zeszłam na dół. W kuchni siedziała Amanda, czytała jakiś magazyn.
- Jakie plany na dzisiaj? - zapytałam, biorąc do ręki jabłko. - Gdzie dzieciaki?
- Bawią się z Tomem w pokoju. Po południu wybierzemy się do jakiejś restauracji, dzieci bardzo lubią chodzić do Nando's.
Od razu się uśmiechnęłam. Przecież Nando's to ulubiona restauracja Niall'a Horana. Pokój w kolorze jego oczu, będę jeść tam gdzie on. Marzenie każdej jego fanki.
- Co tak ci wesoło? - Amanda popatrzyła na mnie przelotnie i dostrzegła uśmiech.
- A nie, nic.. Po prostu słyszałam, że jest niezła, dlatego ucieszyłam się, że pójdę tam w pierwszy dzień mojego nowego życia.
Moją kuzynkę wcale nie zdziwiło określenie,wiedziała co przeżywałam. Sama przeprowadziła się z Ameryki Płn., do Londynu, ale nie wiedziałam, czemu. Kiedyś dopytam się o to.
- No dobrze. Pomożesz mi z ciuchami?
- Tak, jasne.
Poszłyśmy do pomieszczenia, w którym stała pralka, wisiało kilka sznurków do bielizny i stały dwie deski do prasowania z żelazkami. W koszach obok nich leżało mnóstwo ubrań.
- Musimy to wyprasować - obwieściła Amanda, wskazując na dwa olbrzymie kosze.
- Wow, dużo tego - zdziwiłam się. - No tak, w końcu dzieci brudzą dużo ubrań.
- Umiesz prasować?
- Od ósmego roku życia.
- No to niebiosa mi cię zesłały - zaśmiała się. - Bierzmy się do roboty.
Po dwóch godzinach prasowania kosze stały puste. Czas mijał nam bardzo szybko, Amanda opowiadała mi o sobie, o dzieciach, ale temat przeprowadzki do Londynu starannie omijała. Zastanawiałam się, czemu, ale nie chciałam pytać, zdążyłam zauważyć, że to temat tabu. Świetnie się z nią dogadywałam. Czułam, że będę mogła jej o wszystkich mówić i zawsze mi pomoże. Jakoś tak lepiej mi się zrobiło, powoli znikała ta pustka  z mojego serca, ale dalej czegoś mi brakowało. Wtedy nie wiedziałam jeszcze, czego.
- Witam moje piękne panie - do pralni przyszedł Tom. - Już myślałem, że te ubrania was zabiły.
- Bardzo śmieszne - skrzywiła się jego żona i rzuciła w niego jednym wyprasowanym podkoszulkiem.
- Ej! Ja to prasowałam! - krzyknęłam.
- Nic się nie martw, moje kochanie to wyprasuje - zaśmiała się Amanda, i pociągając mnie za rękę, wyszła z pralni. Tom stał zdziwiony z podkoszulkiem na głowie. Ale zaraz się ogarnął i pokornie wyprasował koszulkę. Po pięciu minutach przyszedł do pokoju dzieciaków, gdzie ja i Amanda próbowałyśmy je ubrań.
- Ja ją ubiorę - wziął mi z ręki sukienkę Elizabeth. - Idź się przygotuj, za kilka minut wychodzimy.
Poszłam do swojego pokoju, rozczesałam włosy i basebolówkę zmieniłam na czarny sweterek. Bluza była przesiąknięta żelazkiem.
Psyknęłam się antyperspirantem, założyłam trampki i zeszłam do hollu. Troy ścigał Elizabeth, a ona uciekała przed nim z wrzaskiem.
- Ej ej ej! - krzyknęłam i złapałam dziewczynkę. - Troy, nie ścigaj siostry. Przewrócicie się i będzie bolało.
- Mnie nigdy nic nie boli - zaśmiał się chłopiec.
- A założysz się, że jak cię dopadnę, to będzie?
Teraz to Troy zaczął uciekać ze śmiechem, a ja z Elizabeth na rękach goniłam go. Specjalnie biegałam wolno, żeby mógł mi uciec.
- Suzzie, Troy, Ellie! - do hollu wszedł Tom i złapał się za głowę. - Co się tu dzieci?! Suzzie! Jaki przykład dajesz swojemu nowemu rodzeństwu?
- Młody zaczął - uśmiechnęłam się do chłopczyka, który od wczoraj teoretycznie był moim braciszkiem.
- Stara się odezwała - burknął pod nosem Troy.
- A ja głupi myślałem, że ona pomoże nam okiełznać te dzieci, a tu, jak się okazuje, jest taka sama jak one - powiedział Tom do Amandy, która gotowa weszła do hollu.
- Daj spokój - skarciła go. - Ciesz się, że będą mieli się z kim bawić, jakby się nie lubili, to byłby problem. A tak to tylko powód do zadowolenia. To jak, możemy już iść?
Wszyscy zgodnie skinęliśmy głowami. Ze śmiechem i przepychankami wsiedliśmy do auta mojego kuzyna i ruszyliśmy. Przez drogę rozglądałam się dookoła, chciałam zapamiętać jak najwięcej szczegółów. Miałam pomysł, żeby wybrać się tu samej kiedyś. Pochodzić, pomyśleć.. W sumie to nie miałam jeszcze co układać w głowie, ale czułam, że niedługo coś się wydarzy. Eh, te moje przeczucia.
Po dziesięciu minutach dotarliśmy do Nando's. Wysiedliśmy z auta, razem z Amandą wzięłyśmy dzieci za ręce, Tom poinstruował ich, że mają być grzeczne, żadnych bieganin, krzyków, pisków i rzucania jedzeniem. Dzieci popatrzyły się po sobie, potem na mnie, i wybuchnęliśmy głośnym śmiechem. Wiedziałam, że młodzi coś kombinują. Nie chciałam brać w tym udziału, ale wiadomo, jakby mnie o coś poprosili, nie odmówiłabym.
Weszliśmy do restauracji, po chwili Tom wypatrzył wolny, pięcioosobowy stolik. Gdy usiedliśmy, zaraz przyszła do nas kelnerką z wielkim bananem na twarzy. Kuzyn z żoną zamówili coś do jedzenia *.
Na nasze zamówienie nie musieliśmy czekać długo. Po kilku minutach ta sama urocza kelnerka podeszła do nas z jedzeniem. Muszę przyznać, że było przepyszne. Gdyby nie to, że w domu zjadłam ogromną kanapkę, z pewnością poprosiłabym Amandę, by zamówiła mi coś jeszcze.
- Mamo, pić - odezwał się Troy.
- Zaraz ci coś kupię - zaoferowałam się. - Sok pomarańczowy?
- Tak.
Wzięłam od Toma pieniądze na pięć porcji soku i skierowałam się do kasy. Kelner na tacce postawił mi pięć szklanek. Idąc z powrotem do stolika, modliłam się, abym przypadkiem się nie potknęła. Szklanki były prawie pełne, łatwo było to wszystko wylać.
Musiałam pokonać dość daleką drogę, nasz stolik znajdowałam się na drugim końcu sali. Gdy już czułam się w miarę pewnie z moim zamówieniem, przyśpieszyłam nieco kroku i w tym samym momencie poczułam, że coś na mnie spada. Dobrze, że ktoś szybko wyrwał mi z rąk tackę i tylko część soku wylała się na mnie i na tego kogoś. Straciłam równowagę, i zaliczyłam bardzo bliskie spotkanie z podłogą. Ten ktoś, kto mnie popchnął, również przewrócił się, wylądował na mnie. Bardzo dziwnie to wyglądało.
- Bardzo przepraszam - odezwał się, jak się okazało, chłopak, który leżał na mnie. - To moja wina.
- Yy.. Nic się nie stało.. - odpowiedziałam, jąkając się. - Czy byłbyś tak miły i zeszedłbyś ze mnie?
- Oj, przepraszam - zreflektował się i wstał. Podał mi rękę, abym również podniosła się. - Jesteś mokra, chodź, pokażę ci, gdzie łazienka, wytrzesz się.
Wtedy popatrzyłam na twarz chłopaka i otworzyłam usta ze zdziwienia. Gdyby nie chłopak, znowu leżałabym na ziemi, zemdlałam z wrażenia. Na szczęście złapał mnie w porę i wziął na ręce. Usiadł ze mną na kolanach przy jednym z wolnych stolików i zaczął mnie cucić.
- Piękna nieznajoma, obudź się - mówił do mnie swoim pięknym głosem z irlandzkim akcentem.
- Przepraszam - powiedziałam do mojego idola, gdy sie już obudziłam.
- Nic się nie stało - śmiał się. - Jak mniemam, fanka?
- Yyy.. tak.. - uśmiechnęłam się nieśmiało.
- Bardzo mi miło. Jestem Niall.
- A ja Susane.
- Piękne masz imię.
- Co wy tu robicie?! - krzyknął zdziwiony Tom, który, zaniepokojony tym, że tak długo nie wracam, postanowił to sprawdzić.
___
* Nie mam pojęcia co podają w Nando's :D

Bosz. Jaki denny ;o Chciałam, żeby poznali się w Nando's, ale jak przyszło co do czego, to nie poradziłam sobie z tym i wyszły takie.. nawet nie umiem tego nazwac. Bleee. Nie miejcie mi tego za złe, i nie zniechęcajcie się do tego opowiadania, jakoś to wam wynagrodze ;)
Łiii.. Dziekuje za te 3 przemiłe komentarze pod pierwszym rozdziałem ♥ Aż się cieplej na serduchu zrobiło;)
Rozdział miałam dodać już wcześniej, ale w trakcie pisania tej notatki przyjaciółka po mnie zadzwoniła,  nie mogłam tego odciągnąć i mam nadzieje że mi wybaczycie, ze dopiero teraz ;)
Czekam na opinie ;*

piątek, 8 lutego 2013

Rozdział 1.

Proszę o czytanie notatek pod rozdziałem ;)

- Samolot do Londynu odlatuje za czterdzieści minut - usłyszałam głos dochodzący z głośników.
     Za czterdzieści minut miałam wylecieć z powrotem do miasta, w którym spędziłam całe swoje dzieciństwo. Ale nie miałam już mieszkać z rodzicami, i dalej tworzyć kochającej się rodziny. Oni już dawno temu mnie zostawili, tutaj, na tym nędznym świecie i w jakiejś dziurze. Przecież ja tu nie chciałam mieszkać. Zmusili mnie do wyprowadzki, a teraz zostawili. Ja sama wracam już do Londynu, do mojego kuzyna. Z nim mam teraz mieszkać, z nim tworzyć kochająca się rodzinę.
   Westchnęłam cicho i poszłam na odprawę. Kontroler sprawdził mój bagaż, przeszukał moje kieszenie i powoli szłam tunelem do samolotu. Wymijali mnie co chwila jacyś ludzie. A to chłopak, a to dziewczyna, a to matka z rozwrzeszczanymi dziećmi. Gdy zobaczyłam jakiegoś mężczyznę kłócącego się ze swoją córką, zaczęły płynąć łzy. Nie mam pojęcia dlaczego. Ja z moim ojcem też się kłóciłam. Za często, można powiedzieć. Może to dlatego Bóg go zabrał, żebym poniosła karę za to, co robiłam? Ale to nie tylko ja byłam winna naszym kłótniom. On też święty nie był. A ja o tym wiedziałam aż za dobrze..
- Proszę zapiąć pasy, za chwilę startujemy - usłyszałam głos stewardessy. Od kilku minut siedziałam już w samolocie, miałam zapięte pasy. Byłam gotowa 'opuścić' moje stare życie i zacząć je od początku. Ciekawe, czy miało mi się to udać. Czułam, że znajdę swoje szczęście, ale to nie będzie łatwe. Cóż, pożyjemy zobaczymy.
Lot przebiegł w miarę pomyślnie. Chwilę się zdrzemnęłam, ale po przebudzeniu bardzo rozbolała mnie głowa. No tak, na pewno od stresu. Patrzyłam na chmury i trochę się rozluźniłam. Napełniłam się optymistycznymi myślami. Byłam pewna, że tutaj, z Tomem i jego rodziną będę naprawdę szczęśliwa. On mnie nie skrzywdzi.
Po dwóch godzinach lotu dolecieliśmy na lotnisko w Londynie.
- Proszę odpiąć pasy i powoli skierować się do wyjścia - usłyszałam ponownie głos stewardessy. Zgodnie z poleceniem odpięłam zabezpieczenie. Poczekałam, aż tłum się przerzedzi i wyszłam z samolotu. Nie wiedziałam, gdzie mam iść. Toma nie widziałam prawie 9 lat, gdy ostatni raz z nim rozmawiałam, przechodził mutację, nosił bluzę z kapturem i dresy. Wątpię, że jego żona pozwala mu się tak ubierać i teraz. Stałam na lotnisku, samotnie, podczas gdy inni ludzie witali się i przytulali. Poczułam straszną pustkę.
- Suzzie!! - usłyszałam zdrobnienie od mojego imienia. No tak, tylko Tom mnie tak nazywał. A tak bardzo lubiłam po zdrobnienie. - Chodź tu do mnie młoda!
- Tom! - w końcu rozpoznałam swojego kuzyna i rzuciłam się na niego. - Jak ja cię dawno nie widziałam.
- Ale ty wyrosłaś! Pamiętałem cię jako małego berbecia, a teraz niezła laska z ciebie!
- Spadaj. Nie słódź mi, tylko weź mnie do domu.
- Ohoho, ale charakter nic ci się nie zmienił. Daj walizkę i chodź, tam czeka moja żona z dziećmi.
Popatrzyłam we wskazanym kierunku, na piękną, szczupłą kobietę z dwójką dzieci. Małe wersje Toma.
- Cześć - uśmiechnęła się do mnie. - To ty jesteś Suzzie.. yy.. Susan?
- Tak, to ja - odwzajemniłam uśmiech. - Możesz do mnie mówić Suzzie, bardzo to lubię.
- Jasne. Jestem Amanda. A to są moje pociechy. Troy i Elizabeth.
Przywitałam się z dziećmi. Z charakteru widać podobne do mamy, bo gdy tylko coś do nich powiedziałam, zawstydzone schowały twarz w spódnicy swojej mamy.
- No to jedziemy do domu - zarządził Tom.
Wyszliśmy na parking i udaliśmy się w stronę samochodu mojej nowej rodziny. Przez drogę Tom zagadywał mnie, ale ja nie miałam ochoty rozmawiać. Wyglądałam przez szybę i przyglądałam sie Londynowi. Nie pamiętałam, jak wyglądał, gdy się stąd wyprowadzałam. Niestety zaczęły wracać do mnie wspomnienia. Mama robiąca mi kakao... Mama rozmawiająca ze mną.. Tata... Gdy o tym pomyślałam, pociekły mi łzy. Tom zaczął opowiadać swoje, równie denne jak kiedyś, kawały, ale Amanda widziała, że coś ze mną nie tak.
- Zamknij się - skarciła męża. - Daj jej pomyśleć.
- No dobra - burknął w odpowiedzi. Nie lubił,gdy ktoś podcinał jego skrzydła.
Po dwudziestu minutach dojechaliśmy na miejsce. Moim nowym domem okazał się być prześliczny biały budynek z ogrodem. Bardzo podobny do tego, który oglądałyśmy z mamą w jakiejś gazecie dzień przed jej śmiercią.. Nieważne. Zachwyciłam się nim. Nigdy nie mieszkałam w takich dobrych warunkach, jakoś wiązaliśmy koniec z końcem, ale łatwo nie było. A teraz, jak się domyślałam, miałam żyć na wysokim poziomie. Zapowiadało się nieźle. W końcu Tom był kierowcą, a jak słyszałam, kierowcy zarabiają dość dużo.
- Witaj  w domu... - usłyszałam dziecięcy głosik, który wyrwał mnie z rozmyślań. Jak się okazało, powiedział to Troy, zaraz ukrył się w objęciach matki.
- Dziękuję - powiedziałam i rozpłakałam się. Tom objął mnie i przytulił do siebie. Zaczynałam czuć, że w końcu komuś na mnie zależy. Wtuliłam się w pachnącą koszulkę kuzyna, ale po chwili pomyślałam, że muszę wziąć się w garść, po to tu jestem, by zapomnieć o przeszłości i zacząć życie od nowa. Równie dobrze mogłam zostać w domu dziecka i dalej snuć się jak cień, z nikim nie rozmawiając, i płacząc po kątach.
- To wejdziemy do środka, czy tak tu będziemy stać? - oderwałam się od Toma i zapytałam go. Wszyscy zaczęli się śmiać, a Elizabeth pociągnęła mnie za rękę i weszłyśmy do środka.
Dom w środku był jeszcze bardziej elegancki, niż na zewnątrz. Wcale nie wyglądało na to, że mieszka tutaj dwójka dzieci.. i Tom, to bałaganiarz jakich mało.
Wszędzie były dywany, w salonie stał kominek i ogromny telewizor plazmowy. Na środku stał stół, a przy ścianach białe, bardzo eleganckie kanapy. Nie umiem opisać, jakie to wnętrze zrobiło na mnie wrażenie. To jak mieszkanie z kolorowych czasopism.
Amanda zaprowadziła mnie do mojego pokoju. Był ogromny! Ale nie umeblowany. Stało tam tylko ogromne łóżko, biurko, na którym leżał nowy laptop i kilka szaf. Ściany pomalowane były na niebieski kolor. Od razu, gdy tylko je zobaczyłam, skojarzyły mi się z kolorem oczu Niall'a Horana, mojego idola. Miały identyczny kolor.
- Jak ci się podoba? - spytała Amanda.
- Jest cudowny!
- Z domu dziecka dostaliśmy jakieś tam pieniądze.. Pomyśleliśmy, że nie weźmiemy ich dla siebie, tylko damy tobie, abyś mogła się tu urządzić, jak tylko chcesz. To twój azyl. Zapewniam, że dzieciaki na pewno tu  nie będą wchodzić. Dobrze wiedzą, co im wolno, a co nie. A, i w tym szafkach pochowaj swoje drobiazgi, chodź, pokażę ci twoją łazienkę i garderobę. Ciuchy kupimy jak zostaną ci pieniądze po meblach, a i Tom kupi ci tyle, ile ci będzie potrzeba.
- Ale jak to? Po co mi garderoba, skoro spokojnie tu się to wszystko zmieści? - dziwiłam się.
- Po co zaśmiecać przestrzeń tutaj, jak tyle pomieszczeń w domu się marnuje. Chodź, pokażę ci łazienkę.
Gdy pokazała mi łazienkę, którą miałam mieć tylko dla siebie, dostałam wytrzeszczu oczu. Była cudowna, można powiedzieć, że bardzo ekskluzywna. Drzwi koło umywalki prowadziły do garderoby. Była równie duża, jak mój pokój. Wszędzie stały szafy, wieszaki i ogromne lustro.
- No nie ciesz się tak juz, tylko chodź na kolację - powiedziała Amanda, śmiejąc sie i wyrywając się z moich objęć.
Zjadłam kolację, bardzo uroczystą, chyba aż za uroczystą jak na mnie, umyłam się i położyłam do łóżka. Nie wiedząc kiedy, zasnęłam.
___________________________________
No to mamy rozdział 1. Teraz już będzie tylko lepiej ;) Mam nadzieję, że się wam spodoba. Proszę o szczerze komentarze ;*
Niall pojawi się, mam nadzieję, w następnym rozdziale. :)

niedziela, 3 lutego 2013

od autorki

Cześć, cześć ♥
No i się udało. Zaczęłam spełniać swoje marzenie. Zawsze chciałam coś pisać. W sensie książkę. A wiem, że opowiadanie blogowe może mi w tym pomóc. Dlatego postanowiłam spróbować swoich sił, ile wytrwam. Mam nadzieję że długo :) Oby opowiadanie było długie, i bym zakończyła go tak jak chciałam.
Teraz opowiem o czym będzie opowiadanie.
Głównymi bohaterami będą Susan Williams i Niall Horan. Tak, ten z One Direction ♥ Susan wyjeżdża, a raczej wraca po kilku latach do Londynu, ma zamieszkać z kuzynem. Jej rodzice zginęli w wypadku. Poznaje Nialla, zakochuje się w nim. Lecz chłopak udaje, że nie jest zainteresowany dziewczyną. Lecz czuje zupełnie coś innego. Dopiero gdy do akcji wkraczają jego koledzy z zespołu, Niall powoli pokazuje, że zaczyna mu zależeć. Ale na drodze do szczęścia nastolatków staje bardzo dużo przeszkód. Czy uda się im je pokonać?
O bohaterach:
Susan Williams - ma 16 lat, jest pół Polką, a pół Angielką. Ma piękne, brązowe oczy i blond włosy. Nie jest wysoka, ale ma piękną figurę. Chociaż jest bardzo nieśmiała, ma problemy z nawiązywaniem kontaktów z innymi sposobami. Jej ideałem jest niebieskooki blondyn o wielkim poczuciu humoru. Wielka fanka One Direction. Pisze pamiętnik, które szczerze jak oka w głowie. Lecz chyba nie zawsze uda się jej go ukryć przed pewnymi osobami. Dzięki temu jej ukochany dowie się o pewnych sprawach, o których nikt inny oprócz niej nie wiedział.
Niall Horan - ma 19 lat, z pochodzenia jest Irlandczykiem, mieszkającym w Londynie. Należy do zespołu One Direction. Zabawny, zawsze uśmiechnięty, wszystkich wokół napawa pozytywną energią. Jest marzeniem wielu milionów dziewczyn z całego świata, lecz on wybiera niepozorną, skrytą w sobie dziewczynę. Nie zdaje sobie sprawy, że tak wiele w życiu przeszła. Czy będzie w stanie pomóc uporać jej się z problemami z przeszłości? O tym dowiecie się, czytając to opowiadanie ;)
Pozostali bohaterowie:
Tom Williams - kuzyn Susan, u którego mieszka.
Harry Styles, Zayn Malik,  Liam Payne, Louis Tomlinson - przyjaciele Niall'a, członkowie One Direction
Rose Leninngton - przyjaciółka Perrie.
Perrie Edwards - dziewczyna Zayn'a
Póki co to tak ukształtowałam te postaci, może coś się jeszcze pozmieniać. Będziecie mogli o nich czytać w zakładce `Postaci` którą postaram się zrobić już niedługo.
To nie zostaje mi nic innego, jak jeszcze powiedzieć wam o co was proszę. Otóż chciałabym, żebyście oceniali mnie zgodnie z prawdą. Nie chcę słodzenia, jeśli coś wam się nie podoba, śmiało piszcie. Nie obrażę się za to, lecz to mi pomoże unikać tych samych błędów.
Mam nadzieję, że opowiadanie wam przypadnie do gustu. Pierwszy rozdział powinien pojawić się w weekend, może nawet wcześniej.;)
Całusy,
Niallerowa <3